Hej ogarnięci !!!

Językowe problemy z żeńskimi nazwami zawodów

Od pewnego czasu można zauważyć pewien istotny językowy problem, a jest nim brak żeńskich form dla określenia pewnych zawodów. Naświetlenie problemu wynika nie tylko z działalności feministek. Świat wokół nas się zmienia i coraz więcej kobiet zaczyna piastować męskie stanowiska pracy. Sytuacja ta stwarza konieczność znalezienia nazw określających te zawody.

W języku polskim nie ma problemu z pewnymi zadomowionymi nazwami zawodów, takimi jak lekarka, nauczycielka czy sekretarka. Kłopot pojawia się, gdy trzeba nazwać kobietę strażaka, prezydenta czy chirurga. Formy strażaczka, prezydentka czy chirurginii brzmią, co najmniej dziwnie. Słowa te mają dziwnie brzmienie wynikające z tego, że nie zdążyliśmy się jeszcze z nimi oswoić lub w ogóle ich jeszcze nie słyszeliśmy. Niemniej jednak, im określenie zawodu wykonywanego przez kobietę jest częściej używane w języku polskim, tym ma szanse ono zagościć w polszczyźnie na zawsze. Dobrym przykładem w tym przypadku jest słowo posłanka. Powstanie słowa wynikło z dużego zapotrzebowania na określenie kobiety w pracującej w parlamencie. Wkład w upowszechnienie tej formy zawdzięcza się także mediom. Sytuacja taka daje nadzieję, że także inne zawody i profesje wykonywane przez kobiety znajdą swoje trwałe żeńskie odpowiedniki.

Feministki od dłuższego czasu liczą właśnie na powstanie takiego stanu rzeczy, gdzie każdy zawód będzie posiadał swój żeński odpowiednik. W wyniku tego często stosują określenia typu psycholożka, prezeska, ministra. Jednakże tego typu nazewnictwo ma także wielu przeciwników, którzy uważają, że określenia te są sztuczne i źle brzmiące. Szczególnie zwraca się uwagę na deprecjonujące nazwy zawodów, tj. dyrektorka, doktorka czy profesorka, powstałe w wyniku dodania do formy męskiej końcówki –ka. Na pewno żadna z pani piastująca takie stanowisko nie będzie z chęcią korzystała z tego typu określenia swojej profesji, gdyż słowo to posiada lekceważący wydźwięk.

 

Niemniej jednak nie podlega dyskusji fakt, że widoczne jest duże zapotrzebowanie na żeńskie określenie zawodów. Sytuacja ta staje się tym bardziej pilna, że panie zaczynają piastować coraz więcej męskich stanowisk. Być może za kilka lat słowa te samoistnie się upowszechnią, niemniej jednak na razie znajdujemy się na początkowym etapie tej drogi.