Tweet |
Niedziela, dzień biegu, nadeszła niespodziewanie szybko. Zdenerwowanie spowodowane brakiem wiary we własne możliwości dawało się we znaki. Sądziłam, że są tu sami profesjonaliści i tutaj nie pasuję. Okazało się, że wśród biegaczy są nie tylko maratończycy, ale również wielu moich kolegów, nauczycieli naszej szkoły i absolwentów w różnym wieku, którzy chcieli w ten sposób uczcić jubileusz. Przy stoliku z zapisami spotkałam koleżanki, dzięki którym trochę się rozluźniłam. Otrzymałam chip oraz numer startowy. Moi nauczyciele cały czas zagrzewali mnie oraz znajomych do walki. W dobry nastrój, dzięki któremu stres i zdenerwowanie całkiem odpuściło, wprawiła mnie rozgrzewka w rytm muzyki. Nim zdążyłam spostrzec, ustawiałam się na starcie. Gdy wybiła 10.00 wystartowaliśmy. Na początku szło mi całkiem dobrze, z czasem jednak każdy krok stał się pokonywaniem własnych możliwości. Mijali mnie inni uczestnicy, a ja z uporem biegłam dalej, mając nadzieję, że skoro oni dają radę, to ja też mogę. Pomimo narastającego zmęczenia, nie pozwalałam dojść do głosu wewnętrznemu ja, które mówiło: nie dasz rady. Dlatego cały czas, uparcie, stawiałam kolejne kroki. Powtarzałam sobie: już niedaleko, możesz więcej! I nareszcie – meta. Nieopisana radość towarzyszyła mi przy jej przekraczaniu wśród oklasków. Byłam z siebie bardzo dumna. Z medalem na szyi, który otrzymywał na mecie każdy uczestnik, wreszcie poczułam ulgę. Odebrałam koszulkę. Dołączyli do mnie znajomi i wspólnie cieszyliśmy się z naszego małego sukcesu, jakim było pokonanie własnego siebie, przekroczenie granic. Wśród gratulacji i zapewnień ze strony nauczycieli, że świetnie nam poszło, czekaliśmy na ogłoszenie wyników i wręczenie nagród dla zwycięzców.
Dla kogoś mój wynik może nie być znakomity, ale dla mnie jest rewelacyjny, a medal i koszulka stanowią wyśmienite trofeum. Z chęcią pobiegłabym znowu, by jeszcze raz poczuć emocje jakie towarzyszą świadomości, że dało się radę. Na razie jednak, pozostaje czekanie na kolejne takie wydarzenie, a w międzyczasie bieg dla własnej przyjemności.
Natalia Puszkin, klasa 2e